Krecia robota
Wraz z odejściem kalendarzowej zimy, lub jak kto woli z rozpoczęciem zimowej wiosny przyszedł czas na porządkowanie działki. Mamy już wybrany projekt domu, zamówioną firmę budowlaną, projektanta, geodetę, kierowika budowy... i co najważniejsze pozwolenie na budowę.
No w końcu możemy startować:)
Na początek poszły pod młotek, a właściwie pod siekierę drzewa. Na naszej małej 6 arowej działce, wytypowaliśmy 32 drzewa do ścięcia. Niby dużo, ale po głębszej analizie i obserwacji terenu stwierdziliśmy ze przynajmniej 10 drzew już ktoś wyciął wczesniej ( nie licząc choinek które rozdaliśmy znajomym na świeta). Straszną dzunglę tutaj mamy. Dodatkowo ziemia zarośnieta trawą i obłożona kamieniami polnym. Nie znależliśmy ani jednego kretowiska... Z resztą, który kret tutaj mógłby się przebić ???? Łopatę też trudno wbić: korzenie, kamienie albo trawa. Ahhhh...
Duża cześć drzew została ścięta, kilka miało pozostać, ale niestety człowiek, który zabrał się do roboty wpadł w taki trans, że nic nie było go w statnie zatrzymać. Wyciął wszystko co podeszło mu pod piłę. Ręce mi opadły gdy to zobaczyłem.. Ahhhh.....
Na działce znajdował się basen. Okazało się, że są w nim ryby. Żal zrobiło mi się tych stworzeń, więc postanowiliśmy z synem złapać je i dać im wolność w pobliskim jeziorku.
NIe było łatwo je łapać, ale po godzinie biegania z podbierakiem mieliśmy we wiaderku 13 sztuk płoci, okoni, leszczy.
Wszystkie odzyskały wolność.
W kolejnych dniach na działkę wjechały maszyny i teren stał się nie do poznania.
Armagedon :)